W dzisiejszych czasach nie ma już małych kameralnych klimatycznych klin. Dlaczego? Zapraszam do lektury artykułu.
Znikają z rynku małe kina. W obecnych czasach jest ich niewiele. Za to wyrastają jak grzyby po deszczu multipleksy. Sprawdźmy, czy stare małe kina mają w ogóle szansę powrotu na rynek, a te które istnieją jeszcze uchronić się przed upadkiem.
O losie małych kin zadecydowała cyfryzacja oraz postęp technologiczny w kinematografii. Z tych przyczyn dzierżawcy i właściciele kin musieli mocno zainwestować w swoje kina. Nie każdy mógł sobie na to pozwolić. To sprawiało, że wypadali z rynku i po prostu bankrutowali. Dziś, praktycznie w każdym polskim mieście znajduje się multipleks. Są one nawet w małych miejscowościach. Tam, gdzie się one pojawiły wyparły z rynku małe jednosalowe kina, które cieszyły się pełnymi salami przede wszystkim za czasów PRL-u. Prezes Heliosa – Tomasz Jagiełło twierdzi, że nie ma szans na powrót na rynek takich jednosalowych małych kin, gdyż nie są one w stanie na siebie zarobić. Zanik małych kin nastąpił pod koniec XX wieku oraz na początku obecnego stulecia. To właśnie wtedy nastąpił nazwijmy to bum na multipleksy. Zaczęło się od stolicy i dużych miast. Następnie multipleksy budowano w średnich i małych miejscowościach. Widzowie chętniej zaczęli chodzić do tych wielosalowych molochów, które oferowały wygody i dużo lepszą jakość obrazu oraz nagłośnienia. W multipleksach był też dużo większy wybór filmów oraz dogodność godzin seansów ich wyświetlania. Wszystko to sprawiło, że wielosalowe kina dostały potężny zastrzyk gotówki od kinomaniaków zabierając środki do życia małym kinom. Po prostu te ostatnie przegrały nierówną walkę.
Brak środków do życia oraz na modernizację doprowadziły do upadku małe sale. W owym czasie nie było nic takiego jak system publiczny wspomagania takich placówek. Dopiero gdy powstał Państwowy Instytut Sztuki Filmowej to zaczął on wspierać przede wszystkim finansowo procesy cyfryzacji małych kin. Zanim powstał PISF małe kina musiały radzić sobie same. Nie mogły zakupić drogiego sprzętu, który dałby im możliwość technologicznego dogonienia multipleksów.
Tomasz Jagiełło jest prezesem spółki Helios, która wywodzi się właśnie z małych kin. Powstała w 1993 roku. Obecnie pod skrzydłami tej firmy pracuje aż 46 multipleksów, a kolejny otworzy się w Warszawie 14 lutego. Czy w obecnych czasach nie ma już małych kin? Otóż nie. Są takie, którym pomogły samorządy lub instytucje kulturalne. Przykładem takiej współpracy jest Kino Kultura w Warszawie. W ostatniej dekadzie poprzedniego wieku zostało ono przejęte przez Stowarzyszenie Filmowców Polskich.
Cytowany wcześniej przez nas prezes firmy Helios twierdzi, że niemożliwy jest powrót na rynek małych kin. Jest to możliwie zdaniem Jagiełły tylko w wypadku, gdy taki interes będzie prowadzony przez wielbiciela kinematografii lub filantropa, który nie będzie kierował się chęcią ogromnych zysków (o ile w ogóle one będą), a będzie to jego jedynie kaprys. Budowa kin to specyficzny biznes. Opłacalne zdaniem prezesa Heliosa są te, które maja osiem, dziesięć czy czternaście sal. Są one też wyposażone w jedną infrastrukturę, na którą składa się strefa biletowa, poczekalnia i bar (w przypadku małych kin taka infrastruktura obsługiwała tylko jedną salę, co nie było opłacalne). Tomasz Jagiełło zwraca uwagę, że nie buduje się już w ogóle wolnostojących multipleksów, a raczej są one częścią centrów handlowych. Po prostu tylko tak są one jeszcze opłacalne. Do wolnostojących multipleksów możemy pójść w Radomiu czy Sosnowcu, jeżeli chodzi o Helios. Cinema City ma takie placówki w Katowicach i Częstochowie, a Multikino na warszawskim Ursynowie i krakowskiej Nowej Hucie. Są to placówki z początków ery multipleksów. Obecnie trzy wspomniane przeze mnie sieci multipleksów budują swoje sale kinowe w centrach handlowo-rozrywkowych. Są one wtedy najbardziej zyskowne. Dlaczego? A no po prostu takie miejsca mają pełną infrastrukturę zapewniającą nam sklepy, restauracje. To powoduje, że są to popularne miejsca odwiedzane przez rzesze ludzi, a idealnym uzupełnieniem takiego centrum jest wielosalowe kino. Wiele rodzin idzie do kina, a przy okazji robi zakupy. Po dużej ilości czasu poświęconej na te czynności nie mają czasu na robienie obiadu, więc idą do restauracji. I tak wszystko to żyje w symbiozie, a małe kina nie mają szansy się przez to przebić.
Zobacz również chwilówki online